piątek, 23 marca 2007

Żyjmy zdrowo!


Mieszkasz w mieście, masz miejskie automaty, mieszkasz na wsi, masz wiejskie. Ot cała Japonia, dostosowana do potrzeb i wymagań lokalnych społeczności. Pole i szklarnie gdzie te produkty powstają mieszczą się dokładnie za tym "automatem".



W Japonii miniaturyzacją dosięga wszystkiego. Tak wyglądają "małpie banany".

wtorek, 20 marca 2007

Miura penisula

Czasem spacerując brzegiem można poobserwować wędkarzy (przypominam, nie potrzeba żadnego zezwolenia!). Czasem ustawiają się w miejscach dosyć niebezpiecznych, czy może raczej bardzo „mokrych”. Niestety z serii zdjęć nie udało mi się pstryknąć otrzepującego się z wody wędkarza, ale wierzcie mi, trochę jej na niego poleciało.


Chyba są na to przygotowaniu, stroje to goretex od stóp do głów. Niemniej dziwi mnie samozaparcie z jakim stoją w takich jak to poniżej miejscach (lepiej bierze?).


W okolicy jest także kilka tras wycieczkowych, dla rodzin, i większość wyścielona TARTANEM! To był mały szok jak dla mnie ale na pewno miło jest pobiegać na takim podłożu. No i latarnie morskie. Wybrzeże wybitnie skaliste i mocno „powyginane” wiec latarni tu nie brakuje. To moja codzienność (nawet z okna laboratorium widzę jedna wyraźnie). Przywykam powoli do oceanu.






niedziela, 18 marca 2007

Być może...

Być może zostanę oskarżony o zbezczeszczenie flagi narodowej, ale proszę mi uwierzyć, nie chcę niczego bezcześcić. A zwłaszcza flagi mojej ojczyzny.


Ostatnie pół roku spędziłem w Japonii. Poznałem inną kulturę, innych ludzi, inny język (odrobinę poznałem). Wiele przykrych i wiele radosnych momentów tutaj przeżyłem. Bardzo zżyłem się z lokalną społecznością i bardzo ich polubiłem. Oni także odwdzięczyli mi się tym samym, pozwalając zbliżyć się do siebie, pomagając zrozumieć ten bardzo odmienny od naszego kraj. „Miłość rodzi się z poznania”. Tak oto i miłość do tego kraju pojawiła się w moim sercu. Nigdy nie byłem przesadnie zainteresowany kulturą i życiem Japonii. Nigdy moim marzeniem nie było mieszkanie tutaj, a cała podróż od początku miała być tylko naukową wyprawą po wiedzę i doświadczenie.


Być może zawiniła magia miejsca w którym się znalazłem (MMBS), być może pasja poznawania nowego i nieznanego, być może… cokolwiek to było, zmieniło mnie całkowicie.


Nie, nie chcę zostać i żyć tutaj, nie jest to ten rodzaj zauroczenia. Chcę natomiast jak długo tylko będzie to możliwe, utrzymywać kontakty z tym krajem, kiedy już wrócę do Polski. Przed sobą mam jeszcze półtorej roku w Japonii, tym razem już nie sam, już z rodziną. Czekam na nich pełen chęci „zainfekowania” i ich tym stanem umysłu który przedstawia symbolicznie flaga narysowana przeze mnie.


piątek, 16 marca 2007

Hakone


Tak wygląda góra Fuji widziana z pozycji gorących źródeł w Hakone. Naprawde sliczne widoczki.



Czarne jajka z Hakone. To bardzo gorące źródła z megadawką siarki (zapach naprawdę nieprzyjemny). Człowiek na zdjęciu co jakiś czas wkłada nowe kosze z jajkami i wyciąga już ugotowane na ........ czarno (twardo) jajka. Wg tutejszych wierzeń zjedzenie takiego jajko to 2 lata więcej życia. W każdym razie na pewno nie dla biednego kurczaka ;-)



W samochodzie z automatyczną skrzynią biegów hamowanie silnikiem jest chyba niemożliwe. Być może dlatego na wszystkich zjazdach z Hakone pobocza upstrzone są skoczniami dla samochodów.

Cud światłowodu

Tak, sporo zamieszania cały miesiąc, od jesieni wyczekiwanie.


Co rusz przy piwie ktoś stęknął „ech, od wiosny to będzie tu światłowód” i melancholijnie wlepiał wzrok w dal marząc o oglądaniu mangi na youtube bez konieczności wcześniejszego „załadowania”.


No i mamy światłowodowy internet!


Panie i Panowie! Od wczoraj mamy już światłowód!


A teraz kilka liczb.


Przed światłowodem prędkość oceniona przez www.numinon.com wynosiła około 100kb/s, teraz mamy, uwaga, uwaga... około 50 kb/s.


Gdzie tu sens, gdzie tu logika?


Jeszcze na dodatek koledzy słyszałem czyjeś relacje, że mu się faktycznie jakaś strona ze zdjęciami szybciej otwarła (boki zrywać nawet jeśli szybciej to pewnie zasługa pozostawienia przez nią tempów).


Zastanawiam się czy ktoś wyjaśni w końcu jak to ma być z tym światłowodem? Czemu jest wolniej? Niechże już będzie te 100 znów. W domu mam sieć sąsiada WiFi (korzystam incydentalnie gdyż bez hasła jest, głównie gdy chce pogadać na skypie z rodzinką) i prędkość 180kb/s. Czemu moja szacowna instytucja nie potrafi połowy tego dać?


Oczywiście, 50kb/s wystarcza do pracy, czasem tylko jak PDF jest dosyć ciężki (powyżej 500kb) trochę trzeba się naczekać. No i ładowanie stron wygląda trochę żałośnie. Ale w końcu nie jest to moja zasadnicza praca.


Jedyne co mnie gryzie to fakt, że miało być lepiej, a jest gorzej! Jak to możliwe w tak zaawansowanej technicznie Japonii? No jak?

piątek, 2 marca 2007

Jestem trochę na nie

Musze to napisać bo nie wytrzymam.


Mam tutaj jakieś 3 metry ode mnie japońskiego kolegę. Po doktoracie, starszy o dekadę. Wyglądem nie będę się tutaj zajmował chociaż z antropologicznego punktu widzenia jest to zagadnienie nader ciekawe. Zostawmy jednak wygląd, wszak każdy z nas może w pewnych kręgach zostać uznany za „innego” żeby nie powiedzieć „obcego”.


Zajmijmy się problemem jedzenia i towarzyszących temu odgłosów.


Przyzwyczaiłem się już do tego, że jak japończyk je sobę, udon, albo inny makaron (ramen) to siorbie na potęgę. To w połączeniu z czystym stołem wokół talerza, wydaje mi się teraz naturalnym sposobem jedzenia tych nichonspagetti. Ale to co wyrabia ten koleś, no to jest mistrzostwo świata.


On chyba uwielbia wszelkie dźwięki związane z jedzeniem. Cokolwiek nie przyniesie (i tu zaznaczam, zawsze je w pokoju wręcz na klawiaturze swojego komputera) wciąga to w paszczękę jakby to był udon, po czym przeżuwając nie zamyka paszczy. Jako że otwór wlotowy jest naprawdę okazały takież i nagłośnienie oferuje. Jak jeszcze jest jakaś chrząstka czy twardsza roślinka, gryzienie zamienia się w popis gryzienia. No ale mlaskanie to już naprawdę odlot. W połączeniu z przełykaniem napoi (takoż głośnym) doprowadza mnie do szału. Zwłaszcza gdy mam jakiś nożyk na gardle typu pilna praca, nie mogę wysiedzieć z nim w jednym pokoju. No tak, jeszcze oddychanie. Kiedyś nagram dziada i postaram się wam pokazać co muszę przeżywać. TO OKROPNE.


I nie tłumaczy go przynależność do azjatyckiej kultury, jest jedynym człowiekiem spotkanym tutaj który nie dość, że ma wykształcenie (jest bardzo dobry w swojej dziedzinie) to jeszcze ma w nosie otoczenie. To się raczej japończykom nie zdarza. Dziś wysiedziałem cały koncert ale czasem……… ech

czwartek, 1 marca 2007

Drugi dom

Mam w końcu swoje własne 4 kąty. A także i samochód.


Koniec tułania się po akademiku, koniec miejskiej (raczej wiejskiej) komunikacji.


Teraz czas urządzić to miejsce jak należy. Podpisałem już umowy z dostawcą prądu wody i gazu. Ten ostatni zaskoczył mnie totalnie. Otóż przyjechał pan podłączyć mi ten gaz no i od razu sprawdził kuchenkę gazową, nauczył jej obsługi, następnie nauczył mnie obsługi programatora ciepłej wody w wannie. Jak ustawić kąpiel na żądaną godzinę i w żądnej temperaturze (niezły bajer). Szkoda tylko, że wszystko w wannie długości 1m czyli o wiele za mało żeby się wygodnie rozłożyć.


Z rzeczy najpotrzebniejszych kupiłem już 3 noże, wszystkie robione techniką w jakiej wykonywane były katany (miecze samurajskie) będę chciał te cacka przywieźć do Polski.


Tylko trochę szkoda, że to wszystko to już tylko na półtorej roku.



Nowe gniazdo założone (to z lewej), wynajem - 8 manów, opłaty około 3 many, widok na pacyfik i góre Fuji - bezcenne!!!



To bynajmniej nie ja w mojej bryce, ale wozik jest świetny i nie najdroższy (30 manów z podatkami i ubezpieczeniami).