piątek, 27 kwietnia 2007

Wspomnień czar.........


Centrifuga, Zakopane, zima 2007, Wiesiek i Leszek (braciszkowie moi, dwaj z pięciu).


środa, 25 kwietnia 2007

Autobusy i tramwaje...

Dziś rozkład jazdy autobusów wraz z cennikiem gdzieś w prowincjonalnej części Japonii.


Częstotliwość odjazdów pozwala Japończykom nie myśleć o godzinie wyjścia z domu. Zawsze się coś trafi...


Co więcej, taka sama sytuacja panuje na lotnisku Haneda, jeśli chcesz polecieć gdzieś powiedzmy do Sapporo, po prostu jedziesz na lotnisko i kupujesz bilet jak kupuje się bilet na pociąg. Ilość odlotów pozwala w nagłych wypadkach zapomnieć o obowiązku wcześniejszego planowania.




Sam nie wiem jak to rozszyfrować, używam karty magnetycznej ;-D

wtorek, 3 kwietnia 2007

Hanami

Trudno dostatecznie opatrzyć zdjęciami wrażenia jakie wywołało u mnie święto Hanami.


Owszem słyszałem z kraju opinie, że nasze drzewka kwitną równie pięknie. Być to może, jednakże alejek, parków pełnych drzew wiśni (czy jabłoni które także pięknie kwitną) w Polsce nie widziałem (nie licząc sadów w których nikt w tym czasie nie urządza pikników). Poza tym gdy kwitnie „prawdziwa” sakura, tylko kwiaty są na drzewie (to najszlachetniejsze drzewka które Japończycy kochają). Nie wiem na pewno, gdyż nigdy w Polsce nie zwracałem na to baczniejszej uwagi, ale wydaje mi się, że nasze drzewka kwitnąc zaczynają już rozwijać liście.


Z rodziną, która dotarła 28 marca wybraliśmy się w niedziele do Jokohamy, gdzie jak zwykle uczyłem się 2 godzinki japońskiego, po czym udaliśmy się do Gumioji, gdzie mieszka Grzegorz by z nim, Włodkiem i Sławą (a także jednym psem i japonką) zatopić się troszkę w święcie Hanami.


Oden był niezły (jak stwierdziła Agatka), jakitori też (jak stwierdziłem ja), ekipa wspaniała (jak stwierdził mój 5 letni syn) jednym słowem baaaardzo pozytywna niedziela.


Drzewa wyglądały jak przyprószone śniegiem. Czasem trzeba było usuwać płatki wiśni z jedzenia ale to nie przeszkadzało nam wcale.


Dla mnie Hanami (O Hanami) to skrzyżowanie odpustu z piknikiem. Piwo po 500 jenów schodzi jak woda, jeden patyczek jakitori 2 razy droższy niż zwykle znika w regulaminowo rozwartych ustach raz na minutę, wszyscy bawią się świetnie.


Co prawda atmosferę psują czasem japońscy nadgorliwcy sprawdzający czy siedząc w pobliżu ogródka z kwiatkami nie traktujemy ich jak poduszek.


Ale to wszystko pryszcz.
W końcu zakwitły wiśnie.
Nowy rok fiskalny w Japonii rozpoczął się z wielką pompą.


Agatko i Alku, witajcie!!!





Wszystkie zdjęcia zrobione ręką Agatki. Drżącą jeszcze nieco z powodu poczucia występowania w roli "kosmicznego turysty" jak to zgrabnie ujął Wit.