Dziś w nocy nad Misaki przeszła burza. Burza jakiej ani ja ani moi japońscy koledzy jeszcze w życiu na oczy nie widzieliśmy. Po każdym błysku pioruna następowała fala uderzeniowa, która miotała szybami jak eksplozje dynamitu co najmniej. Bardziej przypominało mi to wojnę i naprawdę bałem się, że szyba zmieni swe położenie z wertykalnego na horyzontalne (co dla mnie oznaczałoby nakrycie się kilkoma kilogramami szkła). Na szczęście nic złego się nie stało, ale wrażenie pozostało.
To była najbardziej piorunująca noc w moim życiu.
1 komentarz:
Naprawdę ciekawy blog. Pozwolę sobie dodać do obserwowanych.
Prześlij komentarz