Jeść nimi można na dosyć wiele sposobów. Prawidłowo powinno to wyglądać mniej więcej
tak. Mój syn jednak należy do grona osób posługujących się nieco wyrafinowaną, a co za tym idzie, trudną technika, nazywaną przeze mnie "na nożyczki". Ja, pomimo usilnych prób, nie potrafię tak jeść.
Jako miejsce pokazu wybraliśmy matsuje jedną z
sieciowych restauracji z koreańskim jedzeniem zwanym gyudon. Czyli miska ryżu na wierzchu której znaleźć można mniej lub więcej mięsa z warzywami (dominacja cebuli), jajko w 3 stanach skupienia (płynnym, półpłynnym i stałym). Nie tylko wołowinę ale i wieprzowinkę. Generalnie - pycha. Nasza ulubiona dotychczas to sukiya ale jeśli chodzi o kimchi to matsuja. Nie jadłem jeszcze w Yoshinoi (sic!) chociaż także słynie ze świetnego kimchi (sprzedawanego nawet w supermarketach pod nazwa tej sieci).