poniedziałek, 18 lutego 2008

Sprzedałem samochód

Przywiązuje się do samochodów. Jak dotąd mieliśmy dwa. Ten ostatni, drugi, był szczególny, bo woził nas po naprawdę obcym kraju a w środku czuliśmy sie jak w domu.
Niestety rok temu, około miesiąc po jego zakupie miałem mały wypadek. Wypadek to za duże słowo, no ale skończyło się na wymianie blach, obtarłem samochód o drugi na parkingu. Żeby było jeszcze śmieszniej, uznany zostałem w 50% winnym zaistniałej sytuacji (chociaż nie przekroczyłem linii środka jezdni) przez co moje ubezpieczenie partycypowało w 50% kosztów naprawy obu samochodów. Koniec końców firma ubezpieczeniowa podeszłą do mnie w tym roku jak do klienta z nadszarpniętym zaufaniem. Co za tym idzie, zechciała nadszarpnąć moją kieszeń. No więc zmusili mnie do sprzedaży łobuzy jedne.
Udało mi się go sprzedać dosyć szybko, a nabywca jest misjonarz, Japończyk, człowiek mający 6 dzieci. Przyjechał ze swoim kolegą który jest gaijinem z USA ale odciął się od swojego kraju i od 1981 roku mieszka w Japonii, ma 11 dzieci. Po podpisaniu umowy oczywiście zaoferowali mi, że wszystkie formalności załatwią za mnie, w tym celu podpisałem moim inkanem upoważnienie.
Kiedy tak spokojnie przemyślałem wszystko, wyszło mi, że to musieli być oszuści bo to przecież bajka, przyjeżdżają misjonarze (chrześcijanie, ale tacy bez kościoła, dziwna sprawa) kupują wóz od reki i jeszcze wszystkie formalności sami załatwiają. Już widziałem jak biorą moje upoważnienie i zakładają konto/kartę kredytową z użyciem mojego inkanu i biorą kredyt albo podpisują jakąś umowę kupna no isam nie wiem co jeszcze mogliby zrobić (pewno nie tak wiele jak mi sie wydawało, no ale strach jest).
Na szczęście dla mnie, takie niesamowite historie (znaczy, że naprawdę są misjonarzami a nie oszustami) zdarzają się w tym kraju. Pan Robert i Pan Hideo, naprawdę są tymi za których się podają i mają dokładnie taką ilość dzieci jaką zadeklarowali. Maja także i mój samochód i mam nadzieję, będzie im służył tak dobrze, jak i nam.
poniżej ostatnie zdjęcia naszego maleństwa z napędem na 4 koła.






Teraz moje 3 kilometry do pracy pokonuje rowerkiem (kupionym od Wita, dobry Hummer).
Świat jest piękny.

Brak komentarzy: